wtorek, 18 lipca 2017

Moja książka "The change"

Dziś kochani nietypowy post, dlatego że piszę własną książkę i chciałabym po prostu wiedzieć, czy komuś się podoba mały początek i czy jest sens to kontynuować, tak więc nie przedłużam
i zapraszam to czytania i recenzji(szczerych) w komentarzach, liczę na Was! <3


Rozdział 1
Nigdy nie spodziewałam się, że będę chciała zmienić coś więcej w swoim życiu poza zmiana skarpet i mała potrzebą prysznicu od czasu do czasu.
A tu niespodzianka. Siedzę właśnie w samolocie i lecę do Polski. Otóż wraz z rodzicami mieszkałam całe swoje życie w Stanach dokładnie w Santa Monice. Plaże, słońce blablabla. Co więc robię w samolocie i po jaką cholerę lecę na drugi koniec świata?
Bo jestem nienormalna, niezbyt wyrafinowana odpowiedź, ale tak jest.
Jestem nienormalna w kwestii zmian, przemian, nowych doświadczeń
i robienie głupich rzeczy.
Zanim podjęłam tą spontaniczną myśl, próbowałam wszystkiego,bo to z pewnością ukształtowało moja osobę w pełni. Zanurzmy się więc w mroczną część tej historii już na samym początku by później wiodła nas sielankowa nutka.
Mam nadzieję, że wyczucie ironii opanujecie szybko.

W wieku 16 lat zaczął się okres mojego buntu, który towarzysz mi do dziś.
W szkole wpakowałam się w niezbyt interesujące towarzystwo i poleciało.
Imprezy, alkohol, potem mój chłopak Ted, który był ćpunem. Jak się możecie domyślić, zaczęłam ćpać wraz z nim. Gdy było mi mało wrażeń zaczęłam palić trawę. Zapytacie czy rodzice wiedzieli, nie wiem. Pewnie się domyślali, ale ich słowa, pytania, upomnienia były dla mnie jak wiatr. Przywiały i z taką samą prędkością odwiały. Chcieli mnie przekupić, drogimi prezentami, wakacjami, zmiana szkoły na prywatną, ale byłam nieugięta. Nie słuchałam ich nadal i była tym dzieckiem, przed którym rodzice nie chwalą się na spotkaniach towarzyskich przy słodkim ciasteczku i kawce.
Tak minęły moje dwa lata życia. Stałam się wrakiem człowieka, który został prawie wyrzucony ze szkoły.
Wszystko sama zakończyłam. W momencie, gdy przyszedł miniony sylwester oraz jedna istotna rzecz, ale o niej dużo później. Jak mówiłam na imprezie bawiłam się dobrze, naprawdę, do momentu gdy pojawili się jeszcze bardziej szemrani znajomi Teda . Przynieśli równie szemrany towar, który gdy tylko pokręcona Diana zobaczyła, musiała się skusić. Jedna kreska, druga, trzecia, kilka głębokich wdechów zielska i alkohol, spowodowały wybuchową mieszankę w mojej głowie. Gdy tańczyłam z Tedem nagle poczułam niesamowity odlot i jak twierdzę w tamtym momencie zemdlałam. Każda próba uformowania moich nóg na nowo i próba podniesienia kończyła się kolejnym omdleniem.
Możecie mi cholera uwierzyć tak przerażonego Teda nigdy nie było dane mi ujrzeć. Jego piwne oczy i zmierzwione włosy i ten okropny strach jaki układało się na jego twarzy widziałam jedynie przez mgłę. Nie wezwał pogotowia, bo wiedział, że już wystarczająco moje życie stało się jednym problemem i to skutkowało by policją, kuratorem, rodzicie...Boże dostali by już totalnego zawału.
Czułam tylko jak podnosi mnie i wynosi z meliny, w której znajdował się zlot wszelkich świrów i osób,które są chyba równie zagubione jak ja. Poczułam uderzenie świeżego powietrza i słyszałam jak przez mgłę głos Teda: Diana? Diana otwórz oczy,proszę...nie rób mi tego, nie teraz
Czułam jak ciągle usilnie stara się mnie ocucić. Jednak dla mnie ta pozornie prosta czynność była wtedy czymś niewyobrażalnie trudnym i nierealnym.
Nie widziałam ile czasu minęło, ale gdy się obudziła, wokół mnie i jak sądzę Teda, znajdowało się mnóstwo ludzi. Dziwne, że ktoś się tak mną przejął, pewni wszyscy myśleli, że już się przekręciłam, ale niespodzianka moi drodzy nie ma tak łatwo. Żebyście widzieli tylko ich miny,gdy nagle się podniosłam i zapytałam o co im wszystkim kurwa chodzi. To akurat było zabawne.
Ted od razu mnie zaczął całować i ściskać, jak normalnie w chwili,gdy powiedziałam mu, że akcja ciąża to tylko żart.
Jak się okazało byłam nieprzytomna jakieś 30 minut i każda próba kontaktu zakończyła się wykręconym ciałem i przewróconymi oczami, nieźle, serio... Mówił, że chciał zadzwonić na pogotowie, ale bał się, że będę mieć problemy. Niesamowite jak strach działa na ludzi. Jak przez ułamek sekundy potrafią zmienić się o 180 stopni. Mój chłopak nigdy nie okazywał jakiegoś większego przejęcia moimi poczynaniami, razem przecież robiliśmy najgłupsze z możliwych rzeczy. Gdybyście znaleźli książkę z 10 najgorszymi pomysłami, były by tam czynności jakie u nas są na porządku dziennym. Dlatego teraz,gdy widzę jak się przejął i nawet pomyślał przyszłościowo, co będzie jak zadzwoni na pogotowie, no po prostu posrane po całości.
-Diana zajebiście mnie wystraszyłaś, myślałem, że już się przekręciłaś kurwa jego mać
Tak, dobór słów mojego chłopaka zawsze był adekwatny do sytuacji
-Wyluzuj, nic mi nie jest. Gdzie jest coś do jedzenia?-rzuciłam szybko,bo naprawdę miałam już dość tej jego przerażonej gęby i chciałam odwrócić uwagę, która była zbyt długo skupiona na mnie.
Impreza dalej minęła normalnie,ale myśl powtórki z rozrywki sprawiła,że już nie tknęłam używek.
Nad ranem wróciłam do domu, odpysknęłam rodzicom, że impreza była okay i poszłam do pokoju. Tamten ranek i poprzedni wieczór doprowadził do chwili do chwili, w której jestem.
Rodzice kompletnie nie wiedzieli czemu z słonecznej Californi, chcę polecieć do mojej ciotki Nadii i zamieszkać w Polsce. Wiedzieli jednak,że pobyt w domu, w starej szkole, zadawanie się z moim szemranym towarzystwem i problemy w budzie nie są niczym dobrym i wierzyli, że chcę odmienić swoje życie by zmienić też siebie, na lepsze. Po raz pierwszy myśleli zgodnie ze mną. Naprawdę chciałam się zmienić, lecz nie wiedziałam do końca czy wynika to z mojego kolejnego posranego pomysłu, i że sama, sobą się znudziłam i chcę być nową personą czy też naprawdę w głębi duszy potrzebowałam się zmienić........

23 komentarze:

  1. Naprawdę ciekawie się zapowiada :). Jeśli byś ją wydała to z chęcią bym po nią sięgnęła. Pozdrawiam! /Klaudia
    NASZ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie sie zaczyna :D liczę na więcej! Masz talent do pisania ^^ pozdrawiam ;)
    https://blogspecjalniedlaciebie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się na prawdę interesująco :)
    Zapraszam do wspólnej obserwacji.
    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać, że zainteresowałaś mnie tym fragmentem. Jestem ciekawa dalszych części i jak rozwiniesz całą fabułę. Masz również ciekawe słownictwo, nie tylko takie potoczne, a to się ceni.
    Niestety również muszę przyczepić się do interpunkcji. Sama nie jestem w tym mistrzem, ale w niektórych miejscach się aż o to prosi. Życzę Ci natomiast powodzenia i kto wie, może kiedyś wydasz ją w wersji papierowej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny fragment. Jakbyś wydała swoją książkę to daj znać ;)

    Pozdrawiam, nataa-natkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę zapowiada się dobrze! czekam na dalszy ciąg ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawie, oby tak dalej dobrze szło :)
    mój blog, hooneyyy

    OdpowiedzUsuń
  9. Wygląda obiecująco!:) Powodzenia i czekam na dalsze części!:)
    Pozdrawiam,
    aguuuszka.blogspot.com-Mój blog!☼

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiada się ciekawie, styl pisania masz bardzo podobny do Gayle Forman, autorki m.in. "Zostań, jeśli kochasz" ;) Trzymam za Ciebie kciuki :)
    Nowy blog, zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo smutna historia, ale wydaje mi sie, ze teraz takie 'wybryki' mlodziezy sa na porzadku dziennym. Gdybym miala caly egzemplarz, przeczytalabym z checia.:) Zastanawi mnie, czy sa tu watki z Twojego zycia.:) Powodzenia w pisaniu i mam nadzieje wydaniu ksiazki!

    Moze wspolna obserwacja?
    Zacznij, a zrobie to samo!
    xclaudia-wojcik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo,niestety bardzo duża część z tego ma związek ze mną
      Dziękuję bardzo za opinię:*

      Usuń